poniedziałek, 22 czerwca 2015

LevyxGajeel : Odbicie

Zwyczajny dzień. Słońce wisi wysoko na niebie i grzeje mieszkańców. Ludzie chodzą na spacery, idą do pracy, a dzieci i nastolatki do szkoły. Zwyczajny dzień w zwyczajnym mieście.
Drobna niebiesko włosa dziewczyna właśnie przeprowadzała się do nowego domu. Byłą niska, drobna, można było odnieść wrażenie, że się w każdej chwili złamie ale charakter miała mocny. Miała brązowe oczy, drobny nosek i słodkie małe usta. Była śliczna, a ubrana w sukienkę żółtą i włosy zgarnięte chustą wręcz olśniewała ale miała jedną wadę według mężczyzn. Nie miała biustu.
Odczuwała to dosyć mocno i miała przez to kompleksy.
Gdy osiągnęła pełnoletność postanowiła się przeprowadzić do Magnolii. By zacząć wszystko od nowa i tak o to znalazła się teraz przed domem rodzinnym kupionym za marne grosze. A dlaczego?
Ponieważ ludzie mówią, że tu straszy. Że mieszka duch.
Levy w takie rzeczy nie wierzyła więc go kupiła mimo, że odradzali. Całe popołudnie zajęło jej wnoszenie rzeczy do domu bo nikt nie miał zamiaru jej pomagać nawet ludzie od przeprowadzek. Zbliżał się wieczór, a ona byłą już zmęczona, spocona i głodna. Postanowiła pójść do sklepu po jakiś chleb i kilka składników do niego. Gdy w końcu wróciła i zjadła kilka kanapek, wyciągnęła piżamę, szczotkę do zębów, szampon, płyn do kąpieli, odżywkę i ręcznik z kartonów.
Ruszyła wolnym krokiem do łazienki. Była duża i jasna. Miała niebieskie i srebrne akcenty. Duże lustro nad umywalką, prysznic, toaletę i przede wszystkim wannę.
O tym teraz marzyła. O gorącej kąpieli i chwili relaksu po ciężkim dniu roboty. Napuściła ciepłej wody do wanny po czym zaczęła się rozbierać. Podeszła do umywalki i umyła zęby.
Mimowolnie spojrzała na siebie w lustrze i westchnęła cicho. Wiedziała, że jest ładna ale ten brak piersi ją dobijał za każdym razem. Im dłużej patrzała na siebie w lustrze tym bardziej odnosiła dziwne wrażenie, że to lustro patrzy na nią. Pokręciła głową i poszła w stronę wanny. Zakręciła wodę i weszła, zanurzając się po samą szyje.
- Uch. Jak przyjemnie! - Jęknęła i oparła głowę, zamknęła oczy i cisza.
Ta cisza była błoga. Brakowało jej tego. W domu zawsze coś się u niej działo i nie miała nawet chwili dla siebie. Cieszyła się ale po kilku minutach ta cisza ja dobijała. Zawsze ktoś chodził, słychać było rozmowy rodziców, a teraz kompletnie nic.
Otworzyła oczy i mimo woli skierowała wzrok na lustro. Znowu odniosła to dziwne wrażenie, a teraz zdawało się jej, że ono faluje. Przetarła oczy i nic.
Czym prędzej się umyła i wyszła z wanny. Wytarła się do sucha, ubrała i skierowała się do sypialni. Ten dom był dwupiętrowy. Jedna kuchnia, duży salon, jadalnia, dwie łazienki, trzy sypialnie, strych i garaż. Co dziwniejsze w każdym z tych pomieszczeń było lustro. Dziwiło ją to, a teraz gdy było ciemno miała wrażenie, że te lustra je obserwują. Weszła do pierwszej lepszej sypialni i zamknęła drzwi.
Sypialnia ta miała co najważniejsze, a mianowicie łóżko dwuosobowe, komodę i w standardzie lustro dosyć bardzo duże. Weszła pod kołdrę i się ułożyła wygodnie. Myślała, że zaśnie od razu jak zawsze ale nie. Los sprawił, że się wierciła. Zrezygnowana otworzyła oczy i chcą nie chcą spojrzała na lustro. Zlękła się widząc coś bladego ale gdy mrugnęła nic nie było.
- To... nie możliwe. - Mruknęła i postanowiła się zakryć kołdrą po samą głowę i na siłę zasnęła.
Gdy się obudziła ponownie było już rano. Nie czuła się ani trochę wypoczęta, a dziś musiała się wreszcie rozpakować do końca i urządzić.
Zmęczona wstała i zeszła do kuchni. Zrobiła sobie kanapki i z niesmakiem je zjadła. Wcale nie czuła ich smaku, przeżuwała automatycznie, jak robot. Gdy zjadła zaczęła się urządzać w domu.

Dni mijały, a Levy z dnia na dzień coraz mniej spała. Wrażenie z  lustrami ciągle pozostało, a nawet zdawało się jej, że kogoś tam widzi. Czasami coś czerwonego, innego dnia coś ciemnego.
Dziś była piękna i pogodna pogoda lecz sama Levy tego nie czuła. Była wykończona i zła. Dziś postanowiła, że wyrzuci wszystkie lustra oprócz tego w łazience bo musi się gdzieś przeglądać. 
Zabierała po kolei każde lustro z pomieszczenia i wynosiła na dwór. Ostatnie lustro które jej zostało to u niej w sypialni. Gdy je ściągała coś wypadło. Odstawiła lustro na bok i sięgnęła po kartkę. Jak się okazało było to zdjęcie. Dwóch mężczyzn i kobieta. Z tyłu stała para. Kobieta o jasnych włosach z pięknym uśmiechem, ubrana w letnia sukienkę koloru turkusowego, obok niej mężczyzna w krótkich czarnych włosach z zarostem ubrany w bluzę, a trochę z przodu po miedzy nimi inny mężczyzna łudząco podobny do mężczyzny wyżej. Tylko, że on miał czarne długie włosy, ubrany na czarno. Widać było jego czerwone oczy i to ile ma kolczyków na twarzy. 
O dziwo Levy on się spodobał. Wyglądał na łobuza, który gardzi życiem ale pasowało to do niego. 
Jak próbowała sobie go wyobrazić ubranego tak normalnie to nie mogła. 
Domyśliła się, że to rodzina. Mieszkańcy tego domu, bo w tle widać było zarys budynku. 
Słyszała, że ktoś tu szybciej mieszkał ale to było pięćdziesiąt lat szybciej. Wszystkie pamiątki i inne cenę rzeczy sprzedali lub wyrzucili, a inne rzeczy bezwartościowe zostawili. 
Słyszała że ta rodzina została zamordowana bardzo okrutnie, a zwłoki ciągle są w tym domu. I inne tego typu historie. Że ich duchy ciągle tu są bo chcą zadość uczynienia za ten straszny los.
Westchnęła cicho i wstała. Chciała wziąć lustro ale zobaczyła odbicie. Odbicie mężczyzny z fotografii. Czerwone oczy przesiąknięte nienawiścią, a jednocześnie ciekawością. Długie, lśniące czarne włosy. Kolczyki w uszach, nad brwiami, przy nosie z obu stron wzdłuż i na brodzie. Ubrany w czarne ciuchy. 
Sama nie wiedziała co ma zrobić. Wstrzymała oddech bo zapomniała jak to się robi. Duch widząc to prychnął i się odezwał: 
- Oddychaj! - Warknął, a to wzięła szybko oddech. 
Odetchnęła i się cofnęła trochę do tyłu.
- Ty... - Zaczęła ale musiała wziąć jeszcze jeden uspokajający oddech. - Ty jesteś duchem? - Zapytała, a ten zrobił grymas.
- Owszem i co z tego?! - Znowu warknął zły. - Co robisz w moim domu?! Precz!! - Krzyczał na nią lecz ona się nie ruszyła z miejsca. 
Patrzała na niego przez chwile by po chwili usiąść na łóżku
- Teraz to mój dom. - Odezwała się spokojnie i zobaczyła jak między jego brwiami robi się kreska. - Powiedz.. Czy tylko na lustrach jesteś widoczny? 
Nie odpowiedział jej lecz zniknął. Levy próbowała jeszcze jakoś z nim porozmawiać lecz nic z tego. Postanowiła to lustro schować pod łóżko i zeszła na dół. Zastanawiała się dlaczego z nim rozmawiała? Dlaczego nie wybiegła z tego domu ? Dlaczego jest taka spokojna i dlaczego robi się jej go żal ? 

Przez następne kilka dni miała spokój jednak on się jej śnił. Widziała go jak zamykała oczy. Chciała go jeszcze raz zobaczyć lecz nie odpowiadał. Robiło się jej smutno z tego powodu. 
Po ciężkim dniu pracy postanowiła wziąć kąpiel.  Napuściła wody, rozebrała się i weszła do wanny, a gdy z przyzwyczajenia spojrzała na lustro zobaczyła go. Ich wzrok się skrzyżował. Ona czerwona jak burak, a on.... pożądał jej. 
Szybciej jak żył spotykał się z wieloma dziewczynami jednak nigdy nie spotkał takiej. Drobna i mała, w każdej chwili można ją łatwo skrzywdzić. Mądra i ładna. Nigdy takiej nie widział i po raz pierwszy cieszył się, że ma takie życie bo spotkało go coś miłego. Zawsze przeklinał swoje życie, miał go dosyć, a nawet nie wiedział czy może nazwać to życiem. 
- Hej. - Odezwał się i cały czas ją obserwował, a ta się zanurzyła bardziej by zasłonić siebie. - Nie masz się czego wstydzić. Już mnóstwo razy ciebie widziałem nago, gihi. 
Ta słysząc to bardziej się speszyła.
- Zboczeniec! - Krzyknęła i odwróciła głowę. 
- Baby. - Mruknął i znowu zniknął. Znikając zrozumiał, że naruszył jej prywatność. 
- Czekaj! - Krzyknęła ponownie, a ten się pojawił słysząc ją. - Dlaczego się nie pojawiłeś jak szybciej ciebie wołałam. 
- Nie chciało mi się. - Odparł. 
Został przy niej gdy się kąpała. Rozmawiali cały czas. Na wszystkie tematy jakie im przyszły do głowy, aż woda w wanie zrobiła się zimna i Levy musiała wyjść. Szybko się umyła i wyszła zakrywając się ręcznikiem.
- Mogę o coś zapytać? - Stanęła przed lustrem, patrząc prosto w oczy. Kiwnął głową na znak zgody. - Jak to jest być duchem? - Zapytała cicho. 
Przez chwile się nie odzywał więc zaczęła się wycierać, zapominając  o jego obecności na chwilę. 
- To dziwne uczucie. - Zaczął patrząc się na nią. Pochłaniał ją wzrokiem. - Niby oddychasz ale tlen ci nie jest potrzebny. Tak samo jedzenie, picie i inne rzeczy nie zbędne szybciej do życia już nie są.  Tego nie da się nazwać życiem lecz egzystencją. Jesteś bo jesteś, a każdy się ciebie boi i ucieka. 
- Każdy oprócz mnie. - Dodała gdy zamilkł na chwile. - Jak masz na imię? 
- Gajeel Redfox. 
- Levy McGarden. Miło mi. - Uśmiechnęła się do niego ubrana w piżamę.  - Jak umarłeś? - Zapytała. 
Zdziwił się słysząc to pytanie i się zastanawiał czy taka drobna istota powinna słyszeć to jak został zamordowana. 
- Nie pamiętam. - Skłamał bo nie chciał jej tego mówić. Sam nie lubił tych wspomnień. 
Ciągle pamięta jak spał w nosy. Tak samo rodzice. Usłyszał jakiś głośny huk i postanowił to zobaczyć. Po chwili nastąpił kolejny. W jego czasach, a raczej w jego kraju broń palna nie występowała więc nie znał tego charakterystycznego huku. Zaciekawiony wstąpił do pokoju rodziców i zobaczył jakąś postać stojącą, a z głów jego rodziców leciała krew. Chciał uciec lecz oberwał w bark i upadł. Napastnik chwycił go za kostkę i pociągnął do pokoju rodziców. Coś mówił do niego lecz nie rozumiał jego języka. Bronił się tyle ile mógł lecz na marne, poczuł  ból w plecach i tak raz za razem. Sam nie wiedział ile razy go dźgnął nożem lecz wiedział jedno. To dla niego koniec. Przed samą śmierć uskarżał się na to, że tak krótko żył, że nie tak powinno być. 
Gdy zamknął oczy myślał, że nie otworzy ich jeszcze raz lecz się mylił. Otworzył je i zobaczył ciała rodziców i swoje. Nie wiedział co się dzieję do póki nie przyszli inni ludzie. Zrozumiał, że utkwił w lustrze. Po kilku latach mógł się chować , przemieszczać się po wszystkich lustrach w domu, jak i straszyć ludzi. Sam nie  wiedział co o tym myśleć. Do dziś nie wiedział.
Levy poszła do pokoju i wyciągnęła lustro, które położyła blisko łóżka. 
- Gajeel. - Odezwała się, a ten pojawił się przed nią. Przyłożyła rękę do lustra. - Miło mieć współlokatora. - Uśmiechnęła się ciepło. 
Nie wiedział co powiedzieć więc przyłożył swoją rękę do lustra. 
- Racja. - Mruknął i miał wrażenie, że czuje jej ciepło przez to lustro. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz