poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 30

Szedł przed siebie i nie zatrzymywał się. Wyglądał jakby był w transie ale prawda była inna. Przeżywał teraz ból i stratę po bliskiej osobie.  Zabił ją choć tego nie chciał. Zrobił jej krzywdę bo nie był sobą. Stracił panowanie nad sobą bo.... jest idiotą.
Nie chciał tego. Nie planował ale stało się. Nic nie pamiętał ale zobaczył jak krwawi i oddaje ostatnie tchnienie.
Nie wiedział co ma zrobić. Wstał i odszedł stamtąd jak najszybciej. Biegł przed siebie. Bał się obejrzeć za siebie. Bał się tego widoku. Tego co zobaczył.
Jednak ten widok ciągle miał przed oczami.  Tą krew, te rany... to wszystko było okropne.
Nie wiedział gdzie ma iść. Nogi same go prowadziły przed siebie.
Włosy mu urosły i łaskotały go po twarzy. Nie przejmował się jednak taką błahostką. Zaczęło gromić, a z nieba zaczęły spadać pierwsze krople  deszczu by po chwili stać się ulewą.
Nie przejmował się tym. Ten chłód w twarz był dla niego kojący, a kosmyki włosów, które uciekły z pod kaptura zaczęły się mu przyklejać do twarzy.  Ubranie robiło się mokre i zaczęło się lepić do jego ciała, a silny podmuch wiatru przeszkadzał mu w chodzeniu.  Jedyne co mu oświetlało drogę były błyski błyskawicy,a grzmoty robiły się coraz głośniejsze, aż w uszach bębniło.
Wydawać by się mogło, że matka natura opłakuje kogoś ważnego.
Silniejszy podmuch zerwał kaptur i ukazał twarz mężczyzny. Miał różowe przydługie włosy i zielone smutne oczy z których leciały łzy. Nie mógł ich powstrzymać. Były silniejsze niż on.
Natsu Dragneel wyglądał jak  cień dawnego siebie.

Przemierzał już kilometry i ciągle się nie zatrzymywał. Nie miał zamiaru. Nie odczuwał niczego. Głód, spanie czy inne potrzeby.. nie odczuwał.  Trafił do jakiegoś miasta i przemierzał je. Szedł środkiem miasta, a ludzie na niego dziwnie patrzeli i szeptali między sobą.
Nie przejmował się jednak tym. Bo po co?  To tylko błahostka. Ludzie od zawsze obgadywali innych więc nie warto się tym przejmować.
Coś go podkusiło by podnieść głowę i się zatrzymać. Zrobił to i zobaczył znak Fairy Tail.
Krople deszczu które na nim zostały, spływały po jego twarzy.
- Natsu. - Usłyszał głos mężczyzny i spojrzał na niego.
Miał obojętny wyraz twarzy, a oczy chłodne niczym stal. Zobaczył w drzwiach gildii staruszka.
Staruszek widać wyraz twarzy swojego dziecka był zaskoczony i przerażony. Nigdy nie widział takiego Natsu i jeszcze ta blizna na twarzy. Zajmowała cały prawy policzek i była szarpana.
Inni członkowie gildii słysząc to jedno słowo podbiegli do Mistrza, a widok przyjaciela ich zmroził.
Bardzo chcieli go znowu zobaczyć ale nie w takiej wersji lecz starej.
- Gdzie Angela? - Zapytał na spokojnie Dziadziuś i rozejrzał się dookoła.
Dragneel słysząc to spuścił głowę. Widok jej konającej ciągle z nim był i nie mógł tego wyrzucić z pamięci. Fala wspomnień była tak silna, że padł na kolana, a potem na ziemię. Stracił przytomność i ciężko oddychał.
Jak mogłem do tego dopuścić? 
To było ostatnie co przemknęło mu przez głowę za nim na dobre stracił przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz