Natsu
Obudziłem się w łóżku. Usiadłem szybko i rozejrzałem się. Nie było go. Zniknął jak zawsze. Poczułem ręką jakąś kartkę, chwyciłem i spojrzałem.
" Natsu wiem, że znowu znikam ale musiałem. Muszę dokończyć pewna sprawę. Zapewniam ciebie, że wrócę ale to jeszcze nie ten czas. Igneel."
Zmiażdżyłem kartkę i spaliłem. Położyłem się znowu i patrzyłem w sufit. Usłyszałem jak ktoś wychodzi z pokoju. Zerknąłem i zobaczyłem tego mężczyznę.
- Ej. Jak ty w ogóle masz na imię? - Zapytałem, a ten zerknął na mnie sowimi niebieskimi oczami.
- Rainer. - Odpowiedział, a ja go mierzyłem wzrokiem. Czułem, że był blisko Angeli.
- Rozumiem. - Wstałem i podszedłem, patrząc na niego groźnie. - Spróbuj ją tylko skrzywdzić, a zabije i nic z ciebie nie zostanie. - Mruknąłem nie przyjemnie, a w jego oczach widziałem przerażenie i usłyszałem jak przełyka ślinę.
- Nie skrzywdzę jej. - Odpowiedział opanowany.
- Mam nadzieje. - Odwróciłem się i ruszyłem do kuchni coś zjeść. Po chwili przybiegła Angela i też zaczęła jeść, a potem Rainer. Panowała cisza między nami nie zręczna. Wstałem.
- Idę do Lucy. - Powiedziałem na odchody i wybiegłem. Było wcześnie więc na pewno jeszcze spała. Wspiąłem się po ścianę i wszedłem przez okno i zobaczyłem jak jeszcze słodko śpi. Położyłem się obok i przytuliłem. Po jakimś czasie usłyszałem jak się budzi.
- Dobry. - Przywitałem ja z moim uśmiechem. Ta spojrzała na mnie i wygięła swoje usta w cudowny uśmiech.
- Dobry. - Odpowiedziała i wyplotła się z moich ramion. Spojrzałem na nią zdziwiony. - Musze w końcu wziąć się za zwiększenie mojej mocy. - I poszła do łazienki z której po chwili usłyszałem jak woda zaczęła się lać.
- No tak. - Westchnąłem i czekałem. Zdziwiłem się też tym, że mnie nie wykopała z łóżka i nie okrzyczała jak zawsze.
***
- To ? - Spojrzałem wymownie na Lucy.
- To ja zwiększam moc a ty se coś porób. - Odpędzała mnie ręką.Przewróciłem oczami i ruszyłem w stronę skały na której se usiadłem i patrzyłem na blondynkę.
Usiadła na ziemi w siadzie skrzyżnym, zamknęła oczy i skupiła się. Po chwili wokół niej zaczęło wirować powietrze, mierzwiąc jej włosy spięte w dwa kucyki. Gdy tak patrzyłem na nią, pomyślałem o kontroli moich emocji. Nie wiedziałem jak się za to zabrać. Niby łatwe ale jest to trudne wyzwanie. Bardzo trudne..
- Ech... Jak tak dalej pójdzie, prędzej zginę. - Mruknąłem pod nosem. Nie podobało mi się to. Jeśli nie chciałem nikomu robić krzywdy musiałem panować nad emocjami ale nie potrafię tego. Emocję to część mnie. Część mojej mocy. Mojej siły.
Siedziałem i myślałem jak mam to zrobić. Jak w końcu się ocknąłem zobaczyłem, że robi się już ciemno. Spojrzałem na Lucy. Cały czas siedziała tam gdzie była ale nie wirowało wokół niej powietrze. Szybko podbiegłem i zobaczyłem, że śpi. Odetchnąłem z ulgi. Nie dziwiłem się jej, że się zmęczyła. Całe popołudnie zwiększała swoją moc. Wziąłem ją na ręce i spokojnie szedłem do jej domu. Uśmiechnąłem się łagodnie widząc jak się we mnie wtuliła. Westchnąłem.
- Jak mam nauczyć panować się nad emocjami jak nie potrafię teraz od niej odejść ? - Zadałem cicho pytanie w przestrzeń.
Nie oczekiwałem odpowiedzi ale mimo wszystko się zawiodłem. Zawiodłem się bo potrzebowałem odpowiedzi od kogoś zewnątrz, a sam nie potrafiłem odpowiedzieć.
Zawsze polegałem na innych i to inni mnie chronili. Nie żałuję tego ale żałowałem, że czasami ktoś musiał się dla mnie poświęcać. Dlatego odtrącałem wszystkich do póki nie spotkałem Lucy i wtedy poczułem, że jest osobą którą muszę chronić nawet za cenę życia. I tak też będzie. Będę chronić Lucy za wszelką cenę. Tak samo Angele i wszystkich z gildii. Dlatego muszę stać się silniejszy i nauczyć się panować nad emocjami. Inaczej przegram sam ze sobą.
Nie zamierzam do tego dopuścić. Jeżeli tak się stanie spowoduję tylko cierpieniem innym...
To i tak nic ci nie da. Nie zależnie od tego ile razy będziesz się opierał, ja i tak wygram tą walkę. Przejmę nad tobą kontrolę i sprawię, że będziesz patrzał na śmierć swoich bliskich.
Tego właśnie dnia pierwszy raz usłyszałem głos w mojej głowię i na pewno nie ostatni. Był tak sam jak mój lecz był mniej przyjemny. Miał w sobie wrogość i gniew. Przede wszystkim ten gniew, który ani trochę mi się nie podobał.
Nie pozwolę na to! Nie poddam się bez walki!!
Wrzasnąłem w mojej głowię i w odpowiedzi usłyszałem tylko jego szyderczy śmiech.
_______________________________________________
Krótki bo krótki ale jest. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz