Czułem swój ulubiony zapach morskiej bryzy. Przepłynąłem statkiem na nie znany rejon wód. Szukałem wraz ze swoją załoga wyspy Syren.
Jestem Kapitanem okrętu Lodowe Ostrze. Nazywam się Gray Fullbuster. Od dziecka pragnąłem tego. To było i jest moim powołaniem. Uwielbiam szukać zaginionych skarbów albo sprawdzać różne nie dorzeczne rzeczy. Jak ta teraz. Ludzie mówili, że to tylko bajka ale prze lata doświadczenia wiedziałem, że to co jest nierealne jednak istnieje.
Byłem surowy i chłodny jednak jakimś cudem zdobyłem przyjaciół i byli częścią mojej załogi.
Na dziobie stał Natsu. Głupi, zabawny i wiecznie się z nim kłócę. To był mój pierwszy przyjaciel i jestem wdzięczny za to spotkanie. Zmieniłem się trochę dzięki niemu.
Na rufie był Elfman i Laxus. Elfman był jeszcze głupszy od Natsu i co chwile mówił "mężczyzna" ale jego mięśnie były bardzo przydatne. Laxus zaś był tak samo poważny jak ja, a nawet bardziej. Był dobrym strategiem i konstruktorem.
Byli jeszcze Gajeel, Gildarts, Jellal. Wszyscy poważni, no w większości czasu. Nie okazywałem tego po sobie ale cieszyłem się, że mam taka zgraną załogę i takich przyjaciół. Było weselej.
Płynęliśmy już od 3 miesięcy i ciągle nie znaleźliśmy tej wyspy. Kończyły się nam pomału zapasy i będziemy musieli wracać. Nie uśmiechało mi się to. Kończył się Rum. Najgorsza zgroza Pirata.
Jednak nie patrząc na to  chciałem dalej płynąć. Miałem wrażenie, że jesteśmy coraz bliżej odkrycia. Coraz bliżej Wyspy  i upragnionego znalezienia Syren. Plan był jeden. Tak jak przystało na Pirata. Złapiemy Syreny i je sprzedamy. Zarobimy dużo kasy.
- Gray. Powinniśmy zawracać. Każdy już narzeka. - Odezwał się Natsu. Stanął obok mnie przy kole sterowym. Kierowałem się na północny-zachód tak jak mówiła legenda.
Trzeba najpierw kierować się na morza Niebieskie, potem ominąć czerwone skały. Płynąć bez przerwy w jednym kierunku do póki się nie zobaczy wyspy na której są Balajero.
Balajero przypomina ptaka, który zmienia kolor. Nurkuje w wodzie głęboko, a jak wypływa ma kolor niebieski, a pod promieniami słońca przybiera kolory tęczy. Jak na razie nie spotkaliśmy tych ptaków i to było najgorsze. Wracaliśmy do punktu wyjścia i płynęliśmy tak jak trzeba i ciągle nic.
- Nie wracamy. Czuje, że jesteśmy coraz bliżej. - Odparłem zdeterminowany. Natsu tylko westchnął i poszedł do reszty pić.
Przeczesałem ręką włosy. Była noc, a każdy na dole pił. Wołali bym dołączył lecz nie chciałem. Stanąłem na dziobie i patrzałem w wodę. Statek przecinał czarną wodę mieniąc się srebrem Księżyca. Patrzałem na to odbicie, a wiatr rozwiewał mi włosy. Poczułem chęć pójścia na rafę. Zrobiłem tak i spojrzałem znowu w wodę. Niczym się nie różniły ale jednak zobaczyłem coś niebieskiego. Zamrugałem i zobaczyłem twarz kobiety. Była piękną. Niebieskie długie lekko kręcone włosy, niebieskie oczy, mały nos, pełne usta, a jak się trochę bardziej wynurzyła zobaczyłem jej mleczne piersi. Była naga i piękna, a co dziwniejsze ciągle płynęła i nie zwalniała. Płynęła na równo z nami. Spojrzałem na jej nogi i zobaczyłem ogon. Byłem w szoku i się cofnąłem gwałtownie.
Usłyszałem plusk i szybko wróciłem tam by ją zobaczyć. Nie było jej tam. Zniknęła.
Poczułem dziwny smutek. Czekałem na nią ale nie przybyła.
Minęło już pół roku i zostałem sam na statku. Próbowali mnie namówić bym z nimi wracał ale bez skutku. Oni musieli wrócić. Nie chcieli mnie zostawić ale mieli swoje rodziny. Rozumiałem to i akceptowałem. Natsu musiałem sam wyganiać siłą.
Czekałem na nią. Chciałem ją zobaczyć. Zobaczyłem jakąś wyspę więc postanowiłem na niej przycumować statek, a sam zobaczyć co w niej jest ciekawego. Głodny już byłem i musiałem na coś zapolować, a ryby już mi zbrzydły.
Wyspa bardzo mi się spodobała. Była dzika, tajemnicza, pełna zagadek. Nie wiem ile spędziłem tu czasu ale zdecydowanie jestem tu dłużej niż chciałem ale to dlatego, że coś nowego tu poznawałem.
Przemierzałem codziennie tę wyspę, aż natrafiłem na jakieś jezioro. Było piękne i magiczne.
Uśmiechnąłem się szeroko i ściągałem ciuchy z siebie. Nikogo nie spotkałem na swojej drodze oprócz zwierząt. Wszedłem do lodowatej wody ale nie przeszkadzało mi to. Zanurzyłem się trochę i coś chlupnęło. Odwróciłem się ale nic nie zobaczyłem. Znowu coś za mną chlupnęło i znowu nic. Poczułem dłoń na swoim ramieniu. Odwrócił się powoli i zobaczyłem ją. Stała, a raczej dryfowała przy mnie. Uśmiechała się do mnie ciepło i przysunęła bliżej. Czułem jak jej piersi stykają się z moją klatą.
- Nie jest ci zimno? - Spytała cicho wręcz nieśmiało, rumieniąc się.
- Nie Lubię zimno. - Odparłem. Uśmiechnęła się szerzej i przybliżyła. Musnęła moje usta. To był jak dotyk motyla. - Jak się zwiesz?
- Gray, a ty?
- Juvia. Czy ty? Czy ty chcesz..? - Nie potrafiła dokończyć zdania ale rozumiałem je. Rozumiałem ją.
Pochyliłem się w jej stronę i pocałowałem mocniej. Była tym zaskoczona ale szybko odpowiedziała i objęła za szyje. Pociągnęła mnie w dół, a ja się nie opierałem. Pozwoliłem się jej ciągnąć w dół jeziora. Na samo dno. 
Będziesz mój na zawsze, Paniczu Gray......
Wreszcie znalazłem Wyspę i zapomniałem po co to wszystko było. Liczyła się tylko ta chwila. Tylko jej dotyk. Jej usta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz