wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 24

Rainer

Spojrzała na mnie wściekła.
- Masz 5 minut by mnie zaprowadzić do innych. - Warknęła, a jej oczy zaświeciły na czerwono. Ta czerwień mi się nie podobała. Potrząsnęła głową lekko i się jej pozbyła. - Więc?? - Zapytała.
- Już. - Wstałem i ruszyłem w jej stronę. - Chwyć mnie. - I Wyciągnąłem rękę w jej stronę, wahała się ale położyła swoją dłoń na mojej. Patrzyła na mnie swoimi dzikimi zielonymi oczami, a ja się uśmiechnąłem i pocałowałem jej dłoń z zewnętrznej strony. Zarumieniła się trochę i pociągnąłem ją w stronę lasu. Biegliśmy.

***

Natsu

- Wendy nie podawaj się! - Wrzasnąłem by dała z siebie wszystko. Wiatr wokół jej rąk kaleczył ją ale już prawie zniszczyła łańcuchy.  Jeszcze kilka cięć i tak było wykonała je i spadła na ziemie.
- Uch...Boli. - Chwyciła się za nadgarstki ale wstała i już chciała iść w naszą stronę kiedy za ściany  wyszedł jakiś stwór.
- Wendy!! - Krzyknęła Erza przeraźliwie, a niebiesko włosa zrobiła w ostatniej chwili unik. Ten potwór przypominał trochę smoka lecz nim nie był.
- Ryk Niebiańskiego Smoka! - Nabrała powietrza i je wypuściła  ust. Trafiła tego potwora ale to nic nie dało. Zamachnął łapą i ją trafił. Poleciała do góry i natrafiła na jakąś ścianę nie widzialną i poraził ją prąd. Ściana oddzielała nas od ludzi. Upadła.
- Wendy!!! - Krzyknąłem i chciałem się uwolnić. Erza, Gray, Mira, Gildarts i całą reszta też próbowała ale na marne. Tylko poraził nas prąd i wyssał resztę magii. Słychać było nasze krzyki bólu.
- O szybkie wiatry przemierzające niebiosa...VERNIER...! - Krzyknęła i otoczyła ją bańka niebieska przyśpieszając jej ruchy. Robiła uniki. - O mocy, ty która rozrywasz niebiosa...ARMS...! - I siła jej ataku się zwiększyła. - Atak Skrzydłem Niebiańskiego Smoka !! - Uzbierała powietrze wokół ramion i zaatakowała go. Powstał kurz, a potwór poleciał na ścianę. Patrzyła i po chwili otworzył swoje fioletowe ślepia i wstał zgrabnie. Warknął i nabrał powietrza i wypuścił chmurę dymu z ust w stronę Wendy. Już miał ja trafić.
- Wendy!!!! - Każdy krzyknął przerażony ale atak nie dosięgnął jej. Jej nawet tam nie było. Była w powietrzu trzymam przez jakiegoś mężczyznę. Powąchałem i....
-Igneel... - Szepnąłem cicho ale to wystarczyło by na mnie spojrzał swoimi czarnymi jak noc oczami, a moje źrenice się zwęziły. Zrobił unik w powietrzu  przed ogonem potwora i wylądował na ziemi.
- Uwolni ich. - Szepnął do niej cicho ale i tak go usłyszałem. Ten sam i jednocześnie nie ten sam głos. Szorstki ale nie groźny. Ciepły, taki znajomy i ciągle miał tą szlachetność w sobie chociaż był teraz człowiekiem. Byłem podobny do niego oprócz włosów i oczu. Nabrał powietrza i z ust wypuścił Ogień. Dużo ognia poleciało w stronę potwora który nie miał szansy na zrobienie uniku. Oberwał i wyleciał na drugą stronę, Igneel tam ruszył i zniknął. Słychać było wybuchy. Wendy w tym czasie choć słaba i wyczerpana  podbiegłą w naszą stronę i zaczęła się wspinać po ścianie. Po jakimś czasie znalazła się przede mną.
- Pan Natsu. - Odezwała się szczęśliwa i chwyciła kajdanki przy prawej ręce i zaczęła je wyrywać. Siłowała się dobrą chwile ale uwolniła moją rękę. Uśmiechnęła się i zaraz miała spaść na dół ale chwyciłem ją.
- Uważaj. - Szepnąłem. - Trzymaj się mocno. - I zrobiła tak objęła mnie mocno, a ja wolną ręką uwolniłem drugą. Spadliśmy na dół i postawiłem ją. - Poczekaj tu chwile. - Kiwnęła głową i usiadła pod ścianą, a ja się wspiąłem i uwolniłem ich wszystkich. Na końcu Lucy, którą objąłem w pasie i spadłem na ziemie. Postawiłem i szybko skierowałem się w stronę odgłosów walki.
- Natsu! - Krzyknął Gray i ruszył za mną inni zrobili to samo. Przebiegłem przez ścianę i zobaczyłem jak Igneel stoi na martwym potworze i nic jemu nie jest.  - Niesamowite. - Usłyszałem głos Gray stojącego przy mnie. Czarnooki spojrzał w naszą stronę i nasze oczy się spotkały. Poczułem wściekłość.
- Natsu... - Odezwał się ale ja mu przerwałem.
- Co tu robisz??!!! Dlaczego nie pokazałeś mi się wcześniej?!!! Wiesz ile lat ciebie szukałem!!!! Ile zmarnowałem czasu!!! A ty się najzwyczajniej w świecie się pojawiłeś!!! Na dodatek jako człowiek!!!! - Zobaczyłem w jego oczach ból ale nie przejąłem się tym. - 7 lat szukania!!! 7 lat zmarnowałem na ciężkie treningi by ciebie znaleźć!!! A ty się po prostu pojawiasz!! Czemu??!! Czemu do jasnej cholery?!!!! - Poczułem jak ogień mnie otacza.
- Natsu.. - Usłyszałem cichy głos Lucy ale miałem ja gdzieś. Oni wszyscy stracili dla mnie jakiekolwiek znaczenie w tej chwili. Gniew mnie wypełniał od środka, a ogień się zwiększał.
- Natsu!! - Usłyszałem krzyk Lucy i wtedy się otrząsnąłem z jakiegoś transu ale.... było za późno. Blondynka podeszła bliżej, a ja straciłem kontrole nad płomieniami i oparzyłem ją....
- Lucy.... - Szepnąłem głucho i spojrzałem jak ona leży na ziemi i ma oparzenie na twarzy, reszty ciała nie widziałem ale to mi wystarczyło. Chciałem podejść do niej ale Gray stanął przede mną, zagradzając mi drogę. - Gr...
- Nie zbliżaj się do niej. - Odezwał się i zobaczyłem w jego oczach strach i obrzydzenie mną. Spojrzałem na innych mieli podobny wzrok oprócz Dziadziuś. Cofnąłem się krok do tyłu.
- Natsu! Poczekaj! - Krzyknął Dziadziuś ale było już za późno. Odwróciłem się i uciekłem. Wybiegłem z tego pomieszczenia. Słyszałem ich krzyki ale nie zatrzymałem się, nawet na głos Igneela i.. Lucy.  Wbiegłem do lasu i biegłem dalej przed siebie. Napłynęły mi łzy do oczu. Nie chciałem jej zranić. Nie chciałem ale nie miałem kontroli nad swoimi płomieniami. Wiedziałem, że jestem potworem ale nie chciałem krzywdzić bliskich.

***

Patrzeli jak Dragneel uciekł.
- Natsu... - Odezwała się Lucy, a do jej oczu napłynęły łzy. Była oparzona ale nie interesowało ją to, że Natsu jej to zrobił. Zdawała sobie sprawę, że nie on to zrobił. On nigdy by jej czegoś takiego nie zrobił. Widziała jego przerażenie w oczach.
- Makarov. - Odezwał się Igneel. - Natsu on stracił kontrole nad płomieniami. Nie był sobą przez tą chwile. Ktoś miał nad nim kontrole. - Powiedział to co myślała Heartfilia.
- Tak myślałem. - Mruknął Makarov nie zadowolony. Wiedział, że Natsu jest wyjątkowy i potężny ale wiedział też to, że nie zrobi krzywdy im. Za bardzo ich szanował i kochał, szczególnie Lucy.
- Natsu.. - Zaczął Gray i zacisnął pięści. Gdyby wiedział nie powiedział by tak do niego, a by mu pomógł.
- ...kontrolowany. - Dokończyła Erza. Nie była zadowolona tym, że nie zatrzymała przyjaciele jak miała jeszcze okazje.
Każdy był nie zadowolony i skruszony swoim zachowaniem względem Salamadra. Nie chcieli go zranić ale zrobili to. Zranili kogoś kto tyle razy ich ratował i ryzykował życie, a oni zapomnieli o tym. Tylko przez jeden incydent... Usłyszeli kroki spojrzeli tam skąd Dragneel wybiegł i zobaczyli Angele i jakiegoś mężczyznę przy jej boku. Zatrzymała się blisko Igneela. Spojrzała na niego  ale szybko odwróciła wzrok. Nie chciała na niego patrzeć. Nie on ja interesował teraz. Rozejrzała się dookoła i szukała swojego brata lecz nie znalazła.
- Gdzie Natsu? - Warknęła w ich stronę. Oni tylko odwrócili wzrok ale nie Makarov. Zrobił kilka kroków do przodu i spojrzał na nią.
- Natsu uciekł. Stracił kontrole nad sobą i skrzywdził Lucy. Ktoś go kontrolował. - W jej oczach pojawił się szok, potem zaś smutek, bardzo głęboki sutek.
- Wiedziałam, że kiedyś to się stanie... - Szepnęła sama do siebie ale każdy ją usłyszał.
- Co masz na myśli? - Zapytała Cana ale milczała, chciała odejść i poszukać brata ale poczuła uścisk na przed ramieniu. Była to Cana. - Powiedz! - Krzyknęła na nią, a ta na nią spojrzała. Jej oczy zajarzyły się czerwienią. Przestraszona Alberona puściła ją. Każdy to zobaczył, różowo włosa przetarła ręką twarz.
- Przeprasza... - Mruknęła cicho i westchnęła. - Natsu tak jak ja ma w sobie drugie "JA".  Tylko, że to druga osobowość jest zła, bardzo zła. Przejmuje nad nami kontrole jak za bardzo dajemy się ponieść negatywnym emocją. Kiedy przejmuje kontrole nie pamiętamy niczego. Jakbyś spali. - Nikt nie mógł uwierzyć w te słowa. - Mamy w sobie można to nazwać demonami. - Oblizała suche usta. - Jeśli damy za bardzo ponieść się negatywnym emocją... on się uwalnia i przejmuje kontrole nad naszym ciałem i zamyka nasze prawdziwe "JA". Jak je stracimy...ciężko nam je potem odzyskać. - Na końcu była obojętna mówiąc to, odwróciła się na pięcie i ruszyła za zapachem Natsu. Inni nie mogli w to uwierzyć, nawet Igneel. Brązowowłosy chłopak, który był przy Angeli ruszył za nią.

***

Nie wie jak długo biegł ale był daleko, bardzo daleko od nich. Zwolnił i przyjrzał się otoczeniu. Znajdował się na jakiś ruinach. Bardzo starych ruinach. Były zniszczone budynki, trawa wszędzie ale zobaczył ołtarza na ofiary zaciekawiony podszedł tam. Widniał tam wyrzeźbiony jakiś chłopak z rogami, ogonem i skrzydłami. Był to demon. Wyciągnął rękę i chciał dotknąć tego lecz ktoś chwycił jego rękę i powstrzymał od tego. Spojrzał na oprawce i zobaczył swoją siostrę. Przenikała go swoimi spojrzeniem.
- Nie rób głupot. - Szepnęła i chwyciła jego głowę przyciągając w swoją stronę i go przytuliła. Oparła brodę o jego głowę, a o n się w nią wtulił. - To nie twoja winna to co się stało...
- Zamknij się. - Mruknął beznamiętnie w jej stronę i podniósł głowę uderzając ja w brodę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz