piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 18

Natsu

Bezczelnie koło nas pojawił się Loki. Spojrzałem na niego zły, że akurat w takim momencie nam przerwał. Spojrzał na nas i się zaśmiał nerwowo na widok mojego spojrzenia.
- Wybaczcie. Pewnie wam przeszkodziłem ale umówiłem się na randkę, a inaczej nie mogłem przejść przez bramę więc musiałem tak. - Tłumaczył się oddalając powoli i uciekł zanim wstałem i mu przywaliłem.
Westchnąłem i spojrzałem na Lucy. Była cała czerwona na twarzy. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem na ten widok. Wstałem i podałem jej rękę.
- Odprowadzę ciebie do domu. - Powiedziałem uśmiechając się szeroko. Lucy tylko się zarumieniła i podała mi rękę. Wracaliśmy w ciszy do domu ale nie była to nie zręczna a cisza.  Ta cisza była idealna do sytuacji. Szliśmy powoli ciesząc się sobą nawzajem. Stanęliśmy koło drzwi i nie wiedziałem co zrobić. Jednak blondynka wiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- Dziękuje za bardzo miły wieczór. - Uśmiechnęła się i zniknęła za drzwiami. Spojrzałem na jej okno gdzie po chwili rozbłysło światło. Dotknąłem rekom policzek gdzie złożyła mi pocałunek i uśmiechnąłem się szeroko. Może nie wydarzyło się wszystko tak jak zaplanowałem ale i tak się cieszyłem, że tak daleko zaszliśmy. Obróciłem się na pięcie i biegiem wróciłem do domu. Wszedłem cicho by nie obudzić nikogo. Poszedłem do łazienki gdzie wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać z uśmiechem na twarzy.
Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Mruknąłem ale wstałem czując przyjemny zapach jedzenia. Szybko ruszyłem w stronę zapachu i zobaczyłem Angele, która gotowała. Usmażyła duża porcję jajecznicy z boczkiem i cebulą. Uśmiechnąłem się szeroko.
- Siadaj, zaraz nałożę. - Odezwała się nie odwracając się w moją stronę tylko nakładała na talerze jedzenie. Usiadłem posłusznie do stołu na który stały już 2 herbaty i chleb z masłem. Postawiła przede mną talerz z jajecznica.
- Mmm.. Pysznie pachnie. - Powiedziałem szybko biorąc się do jedzenia. O dziwo Angela zjadła szybciej niż ja a mieliśmy takie same porcję. - A gdzie Happy i Star?
- Polecieli już w stronę gildii. - Wzięła talerze i pomyła je. - My już też chodźmy do gildii.
Powiedziała wycierając ręce, a ja szybko się ubrałem i ruszyliśmy. Droga mijała spokojnie, trochę za spokojnie. Jakby Angela miała coś mi do powiedzenia ale nie może wydusić z siebie słowa. Jednak nie pytałem. Jak będzie chciała powiedzieć powie. Weszliśmy do gildii. Oczywiście standardowo otworzyłem je kopniakiem.
- HEJ!!!! - Wrzasnąłem, a każdy się uśmiechnął i przywitał nas. Rozejrzałem się ale nie było nigdzie Lucy więc poszedłem do Graya i zacząłem z nim walkę.

Angela

Ruszyłam w stronę Makrova. Spojrzałam na niego wymownie i ruszyłam na górę nie oglądając się. Wiedziałam, że ruszył za mną. Weszłam do jego gabinetu i stanęłam na środku.
- O co chodzi? - Zapytał bez ogródek, zamykając drzwi.
- Dostałam list od Rady z wiadomością, że Kita uciekła. Mam iść ją znaleźć i ją z powrotem przyprowadzić lub... zabić. - Ostatnie słowo powiedziałam cicho , spuszczając wzrok.
- Rozumiem ale to nie bezpieczne. Uważaj na siebie i wróć. - Odezwał się łagodnie, a ja odwróciłam się w jego ze zdziwieniem. - Nie patrz tak na mnie. Jesteś teraz członkiem Gildii, członkiem rodzinny.
Uśmiechnął się szeroko, a ja po dłużej chwili wygięłam usta w delikatny uśmiech i ruszyłam z miejsca. Minęłam Makarova i wyszła z pomieszczenia kierując się do wyjścia z gildii. Nikt nie zauważył, że wyszłam. Nawet lepiej, że tak było.
Chciałam wszystko powiedzieć Natsu przed tym ale wiedziałam jak może zareagować więc zrezygnowałam. Tak samo nic  nie powiedziałam Star. znowu będzie zła. Zaśmiałam się cicho pod nosem.
Szłam powoli nie śpieszyło mi się. Zaczerpnęłam świeżego powietrza ciesząc się ciszą i spokojem. Odkąd jestem w tej gildii rzadko można go zażyć, a długo nie byłam. Zaledwie prawie miesiąc. Przymrużyłam oczy i myślałam nad tym jak pokonać Kita. Nie mogłam używać pełnej mocy. Rada mi zabroniła i się nawet nie dziwie, byłam jak bomba tykająca wtedy. Dlatego też zapieczętowałam połowę mojej mocy, żeby nikomu nie zagrozić. Miała przez to do dyspozycji tylko połowę mocy. Mocy, która była taka samo jak Kity. Miała tyle samo co ja i była nie bezpieczna, bardzo niebezpieczna, zbyt niebezpieczna. Magia przestrzeni i niszczenia w jednym jest nad wyraz wyjątkowa, a jej wyjątkowość jest taka, że każdy może zginąć. Myślałam i doszłam do wniosku, że plan będzie u nic nie wart. Wszystko się może inaczej potoczyć niż bym planowała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz