środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 17

Natsu

Tydzień minął bardzo szybko. Lucy trenowała i zwiększała magiczną moc, a ja byłem na misji z Angela. Mocno się zdziwiłem słysząc, że Angela jest członkiem naszej gildii ale jeszcze bardziej się ucieszyłem. Z tej okazji zrobiliśmy głośna i huczną imprezę. Tego samego dnia Dziadziuś oznajmił nam, że Angela jest Magiem klasy S. Nikt nie pytał o szczegóły i dlaczego została magiem klasy S. Wiedzieliśmy, że jest bardzo silna, nawet silniejsza od Dziadziusia i Gildarts razem wzięci.
- Natsu, dziś jest festyn. - Usłyszałem szczęśliwy głos Angeli. Dowiedziałem się, że lubi festyny, każdego rodzaju. - Festyn. Festyn...
I nuciła tak w kółko różowo włosa w drodze do gildii. Star i Happy do niej dołączyli, a ja po chwili do nich. Krzyczeliśmy na cały głos. Ludzi patrzeli na nas dziwnie ale nie którzy się uśmiechali do nas albo się śmiali. Nie interesowało nas co oni se pomyślą, dobrze się bawiliśmy. Po drodze trafiliśmy na Erze i Graya. Patrzeli na nas jak na idiotów lecz po chwili Erza się uśmiechnęła i dołączyła, tak samo Gray. Było zabawnie i tak weszliśmy do gildii. Śmiali się z nas. W końcu skończyliśmy.
- Ty na prawdę lubisz festyny. - Uśmiechnąłem się do Siostry, która usiadła przy jednym ze stolików.
- Ja je kocham. Zawsze szłam na jakiś festyn. Na początku ich nie lubiłam bo były głośne i tłoczne ale teraz je kocham. - Usiadłem na przeciwko niej, a ona się uśmiechnęła. Reszta paczki też się dosiadła. Rozmawialiśmy o niczym i o wszystkim. Po jakimś czasie weszła do gildii Lucy. Pomachałam do niej.
- Lucy!!! - Krzyknąłem i do nas podbiegła.
- Hej. - Uśmiechnęła się szeroko i usiadła obok mnie. Zaczęliśmy rozmowę. Erza odeszła mówiąc, że musi coś bardzo ważnego zrobić, potem Gray poszedł do tablicy ogłoszeń i następnie Angela odeszła nic nie mówiąc ale puściła do mnie oczko. Wiedziałem co to znaczy i wiedziałem, że w końcu muszę się zapytać Lucy czy ze mną pójdzie.
- Lucy. - Przerwałem jej w połowie zadania ale musiałem ją w końcu zapytać.
- Tak? - Zapytała patrząc się prosto w moje oczy.
- Chciałem się ciebie zapytać czy pójdziesz ze mną na festyn ? - Widziałem zaskoczenie w jej oczach ale po chwili się uśmiechnęła lekko.
- Pójdę z miła chęcią. Idę się szykować. - Wstała i odeszła, a ja byłem bardzo szczęśliwy. Radość ogarniała mnie całego.
Wstałem z miejsca i szybko pobiegłem do domu się jakoś lepiej ubrać. Nigdy nie zwracamłem na to uwagi, zawsze ubierałem się tak samo ale postanowiłem się ubrać dziś inaczej dla Lucy. Wbiegłem do domu i chciałem zacząć szukać jakiś ubrani. Kiedy zauważyłem na kanapie jakieś ubrania i kartkę. Podszedłem, wziąłem najpierw kartkę i przeczytałem :

" Wiedziałam, że Lucy się zgodzi więc przyszykowałam ci ciuchy. Życzę ci powodzenia, Angela."

Uśmiechnąłem się i założyłem ciuchy. Miałem koszule czarną do połowy rozpiętą i dżinsy ciemne trochę poszarpane i pasujące do tego buty, pasek i na nadgarstek bransoletę srebrną.Oglądałem się właśnie w lustrze i stwierdziłem, że przystojnie wyglądam.
Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że właśnie wybiła 19. Stwierdziłem, że to dobra pora żeby iść po Lucy.
Tym razem zapukałem do drzwi zamiast wejść przez okno. Drzwi otworzyła Lucy, wyglądała pięknie. Ubrała się w bluzkę na ramiączkach białą przylegającą i dżinsy czarne przylegające. Cały strój ukazywał jej atuty.
- Natsu? Łał zapukałeś do drzwi. Haha Zamknij usta bo ci mucha wleci. Chodźmy. - Zamknąłem buzię i ruszyliśmy w stronę festynu. Już słychać było muzykę i krzyki.
- Na jaką chcesz iść pierwszą atrakcję, Lucy? - Zapytałem gdy przekroczyliśmy barierki. Słychać było głośna muzykę i krzyki więc musiałem pochylić się w stronę Lucy.
- Pomyślmy..hm...może na hm.... - Widziałem, że ma duży dylemat z wyborem.
- O co chodzi?
- No bo masz tą swoją chorobę i nie wiem czy możemy na coś pójść... - Byłem zdziwiony, że o tym pomyślała ale miała rację, jednak..
- Lucy po prostu wybieraj. - Uśmiechnąłem się do niej szczerze. Chwile patrzyła na mnie i kiwnęła głową.
- Choć. - I pociągnęła mnie za rękę.
Byliśmy na wszystkich  atrakcjach miedzy innymi karuzeli, na kolejce górskiej, rzyga torze, kole młyńskim, na jakiś filiżankach, które się kręciły i parę innych atrakcji. Miałem już dość ale dzielnie to wszystko znosiłem. Ważne, żeby blondynka dobrze się bawiła i tak było. Cały czas się uśmiechała i śmiałą ale po każdej atrakcji się mnie pytała czy wszystko ze mną dobrze. Nawet odpoczywaliśmy po 5 minut po każdym razie. Byłem jej za to wdzięczny. Dzięki temu nie było, aż tak źle. W końcu się skończyły atrakcje i wyszliśmy. Po szliśmy do parku gdzie usiedliśmy pod pewnym drzewem, a była to wierzba. Oparłem się o ławkę i zamknąłem oczy.
- Dziękuje ci Natsu za dzisiejszy dzień. - Słyszałem szczęśliwy głos Lucy. Otworzyłem oczy o spojrzałem na nią. - O co chodzi?
- Mam coś dla ciebie. - Zdziwiła się ale zanim coś zdążyła powiedzieć, wyciągnąłem ze spodni małą paczuszkę. - Proszę.
Podałem jej,a  ona przyjęła to. Spojrzała jeszcze na mnie i otworzyła. Jej oczy zaświeciły. Wyciągnęła bransoletkę ze złotą gwiazdką. Na każdym z ramion był mały kryształek : czerwono-niebieski, pomarańczowo-różowy, czarno-brązowy, granatowo-biały i żółto-fioletowy.
- Dziękuje! - Krzyknęła szczęśliwa i rzuciła mi się w ramiona.
Przytuliłem ją i zanurzyłem swój nos w jej włosy. Pachniała truskawkami. To było miłe uczucie. Zawsze już chciałem czuć ciepło drugiej osoby. Bardzo chciałem mieć taką osobę przy sobie. Chciałem mieć Lucy przy sobie. Blondynka odchyliła się i spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami. Mimowolnie pochyliłem się w jej stronę powoli. Czekałem, aż mnie odepchnie ale nie zrobiła tego tylko czekała, aż ją pocałuje. Byłem coraz bliżej, dzieliły nas milimetry od pierwszego pocałunku. Kiedy nagle ktoś się pojawił koło nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz