wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 11

Lucy

Biegłam i zobaczyła, że ogień ciągle jest. Martwiłam się. Levy by ugasiła to. Skręciła i zobaczyłam jakiegoś stwora, który trzymał Levy za włosy. To stworzenie było z ognia, można powiedzieć, że był chochlikiem.
- Levy!! - Krzyknęłam. - Otwórzcie się, Bramy do Lwa! Leo! 
- Co mam zrobić dla ciebie Lucy? - Przysunął się do mnie.
- Idź uratuj Levy.
- Możesz na mnie liczyć. - Ruszył. Uderzył chochlika pięścią i odleciał. Nie pojawił się więcej.
- Jakoś zbyt łatwo to poszło. - Zauważyła Levy. Mi też się to nie podobało ale nie mieliśmy czasu. Musimy ugasić ogień w Magnolii.
- Loki? Pomożesz nam ugasić cały ogień w Magnolii?
- Oczywiście. - Ugasiliśmy ogień przy Katedrze i ruszyliśmy dalej. Cały ogień, który był koło nas gasiliśmy. Spojrzała w stronę gdzie pobiegł Natsu. Prawie nie było u niego już żadnego ognia, ale i tak się martwiłam.

Juvia

Chociaż była to tylko mała część mocy Angeli, to i tak była bardzo silna. Starałam się jak mogłam, żeby ją powalić ale ciężko było. Dałam jeszcze więcej mocy. I pomogło to. Powaliłam ją
- Lodowe Tworzenie: Lodowy Gejzer! - Krzyknął Panicz Gray i wytworzył kolce. - Lodowe Tworzenie: Więzienie!
Powstała lodowa klatka, która uwięziła Angele a raczej Kaido.
- Juvia co dalej? - Zapytała Erza w zbroi Płomiennej Cesarzowej.
- Juvia powiedziała Panienka Angela, że trzeba wyciągnąć dusze Kaido z niej. Mówiła też, że Panienka Mira zdoła to zrobić.
- Ja? - Białowłosa była zdziwiona ale spojrzała na nie przytomne ciało Angeli. - W sumie powinnam dać rade. 
- Czekaj! To wiąże się z zagrożeniem, Siostro. - Odezwał się Elfman.
- Spróbować zawsze warto, a jeśli dzięki temu uratuje całą Magnolie jestem w stanie to zrobić.
Podeszła do jej ciała. Gray pozbył się klatki. Mira wyciągnęła rękę i przyłożyła ją do serca. Wyglądało to tak jakby rękę weszła w jej ciało i wyciągnęła coś. Wyciągnęła Kaido, jego dusze. Słychać było tylko jego krzywki, aż w końcu wyciągnęła jego dusze. 
- To jeszcze nie koniec! - Duch krzyknął i uciekł. Odetchnęliśmy ale Magnolia ciągle się paliła. Było mniej tego ognia ale jednak ciągle był. Spojrzałam na Angele, była nie przytomna ale oddychała. Trochę też krwawiła. 

Natsu

Zjadałem ogień cały czas. Zajmowałem tylko tym głowę, żeby nie myśleć o tym co się stało z Angela, ale nie potrafiłem. Ciągle myślałem o tym czego się dowiedziałem i co zobaczyłem. Chociaż to była część mocy to i tak była potężna i straszna, a zwłaszcza straszna.
Byłem już strasznie najedzony a ciągle było dużo ognia. 
- Aaa.... Jak mam zjeść to wszystko ?! Nie mam żołądka bez dna??! - Chwyciłem się za głowę i myślałem co zrobić. Brzuch mnie już bolał. 
Poczułem coś mokrego na ramieniu i znowu. Spojrzałem do góry i zobaczyłem płatki śniegu. Śnieg o tej porze roku.
- Dziwne... - Coś mnie podkusiło by spojrzeć na gildie i zobaczyłem.
- Przecież to Gray z Juvia?!!! Obejmują siebie?!! - Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. To niemożliwe. Przetarłem oczy, a jednak prawda. Stali na dachu obejmując się z wystawionymi złączonymi rękami do przodu. Więc to może wyjaśniać ten śnieg. Płomienie gasły ale i tak było dużo zniszczeń, zbyt dużo. Bezie nas czekać dużo pracy. 
- Natsuuu!!!! - Usłyszałem Lucy, która biegła w moją stronę machają, a za nią Levy. 
- Lucy!! - Uśmiechnąłem się szeroko. Dziewczyny zatrzymały się przy mnie.
- Czemu pada śnieg? - Zapytała Levy.
- To Gray i Juvia. Połączyli moce. 
- Nie możliwe. - Lucy i Levy razem się odezwały. Nie dziwie im się, że były zaskoczone.
- Chodźmy do nich. - Kiwnęły głową i ruszyliśmy.
- Natsu. Levy zakatował jakiś dziwny chochlik z ognia. Wiesz coś o tym?
- Nie, pierwszy raz słyszę.
- Rozumiem.
I dalej biegliśmy w milczeniu. Zobaczyłem, że Wendy leczy Angele gdy w końcu dobiegliśmy do nich. Leżała nie przytomna ale oddychała miarowo.
- Nie mogę jej uleczyć. - Młoda Zabójczyni była załamana.
- Nie przejmuj się tym. Ona jest silna i nie trzeba jej leczyć. - Powiedziałem na głos. Każdy spojrzał na nas.
- Dobra robota Natsu. - Odezwała się Erza lekko uśmiechając.
- Spisałeś się skośnooki.
- Wiem o tym lodówo.
- Chcesz się bić ? 
- Dawaj i tak przegrasz. - I zaczęliśmy się bić. Słyszałem tylko śmiech innych.

Angela

Słyszałam ich ale nie mogła otworzyć oczu. Były ciężkie, bardzo ciężkie. 
Cieszyła się, że wszystko już było w miarę spokojnie ale wiedziałam, że to nie koniec. Szybko nie nastanie. Dlatego muszę jutro odejść, bez względu na wszystko i zakończę to tak by nie mieli kłopotów.
Poczułam nagle, że ktoś mnie podnosi.
- Natsu gdzie ty idziesz? - Dotarł do mnie głos Erzy.
- Do domu. Angele weżnę ze sobą, jest tylko nie przytomna. 
Więc to Natsu mnie wziął i zaprowadził do swojego domku. Szliśmy trochę i potem usłyszałam trzask otwieranych drzwi. Jeszcze chwile mnie trzymał a potem położył mnie na czymś miękkim i poczułam jak mnie pocałował w czoło.
- Śpij dobrze. Dobranoc. - I potem nic. Nic więcej nie słyszałam. Zostałam ze swoimi myślami. 
Westchnęłam. Wybacz Natsu ale jestem zmuszona ciebie opuścić. Musze to wszystko naprawić.
- Angela? - Usłyszałam głoś Star.
- Star. - Ledwo to słowo przeszło przez moje gardło.
Kotka chlipnęła i wtuliła się w moje cycki. 
- Śpij dobrze, Angela. - Wtuliła się bardziej i zasnęła, a ja z wielkim trudem podniosłam rękę i ją przytuliłam do siebie. Czułam się teraz dużo lepiej, że jest ze mną bezpieczna. Za pewne Natsu ją uratował. Musze mu się odwdzięczyć. Uśmiechnęłam się lekko i zasnęłam. Śniąc o tym, że jestem latam na swoich skrzydłach i jestem wolna, bez jakichkolwiek zamartwień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz