Natsu
Obudziłem się następnego dnia. Wstałem i poszedłem do kuchni. Opróżniłem połowę lodówki.
- Najadłem się! - Chwyciłem się za brzuch i zadowolony ruszyłem do pokoju gdzie była Angela. Dałem ją do najczystszego pomieszczenia jakie miałem.
Otworzyłem drzwi.
- Wstawaj śpio....że co??? - Nie było jej, ale kotka była i spała smacznie.
Szybko podszedłem do łóżka. Na poduszce leżała kartka, podniosłem i zacząłem czytać:
             "Natsu. Przepraszam ciebie. Mam ważną sprawę do załatwienia.
             Jeszcze na pewno się zobaczymy, o to się nie martw.
             Dziękuje ci za uratowanie Star i proszę zaopiekuj się nią.
             Będę ci wdzięczna za to wszystko do końca życia i odwdzięczę 
             ci się za to.
                                                   Dziękuje, Angela."
- Natsuuu... - Usłyszałem cichy głos Happiego, który do mnie podszedł i mnie przytulił.
Po chwili się ogarnąłem i uśmiechnąłem.
- Chodźmy do gildii, Happy. - Kot patrzył przez chwile na mnie i się uśmiechnął.
- Aye! - Krzyknął i rozłożył skrzydła, a ja wziąłem Star by nie była sama jak wstanie.
Happy chwycił mnie i polecieliśmy do gildii.
Angela
Wyszłam jeszcze w nocy, jak mogłam się ruszyć. Chociaż nie wiem czy można powiedzieć,że się ruszałam. Bardziej czołgałam. Przez to, że dusza Kaido była we mnie straciłam kontrole nad ciałem. Ciągle nie mogłam się do końca ruszać ale nie miałam wyboru. Musiałam zakończyć to wszystko z Kaido i Kita.
Najpierw jednak muszę odzyskać całą kontrole nad ciałem.
- Kto by pomyślał, że ja będę musiała się czołgać. Jakie to żałosne.
Zobaczyłam jaskinie. Nie wiem ile hm...przeszłam ale już robiło się ciemno. Zatrzymałam się tam. Zrobiło się bardzo ciemno, prawie spałam ale usłyszałam trzask łamanych gałęzi i szmer. Otworzyłam gwałtownie oczy i zobaczyłem dwie postacie. Moje ciało pokrył ogień.
- Spokojnie. Nie zrobimy ci krzywdy.
Było dwóch mężczyzn. Ten, który się do mnie odezwał to był blondyn o niebieskich oczach. Ubrany w niebieską kamizelkę ze złotymi obszyciami i futrem z przodu. Na rękach ma granatowe rękawiczki sięgające do przedramienia, z których zwisają jasnoszare kawałki materiału przypominające ogon wstążki. Nosi luźne, kremowe spodnie, podobne do tych, w jakich widzimy Natsu, ale podtrzymuje je szelkami. Na nogi wkłada wysokie, ciemnoniebieskie buty wyglądające trochę jak kalosze, które sięgają aż do ud. Podeszwy są jaśniejsze i składają się z prostokątnych elementów wystających ku górze, przypominając trochę kanciate kły.
Drugi miał czarne prawie do ramion włosy i czerwone oczy z pionowymi źrenicami. Nosi długą, szarą pelerynę z jasnymi krawędziami, sięgającą do ziemi. Kołnierz przy jego szyi również jest jaśniejszy. Zwisają z niego białe wstążki, opadające na jego klatkę piersiową. Na pelerynie, na lewym ramieniu, znajduje się znak gildii Sabertooth. Pod nią ma założoną szarą bluzkę, z brązowymi mankietami i metalowymi krążkami na każdym z ramion. Z jasnoniebieskiej szarfy, która oplata jego pas, zwisa szary ochraniacz z tkaniny, składający się z czterech części obszytych szerokim żółtym pasem. Każdą z nich zdobi duży, czerwony krzyż z ramionami w kształcie wachlarza. Na nogi zakłada parę pancernych nagolenników zakończonych owalnym zdobieniem nawiązującym do motywu z ochraniacza.
Obok nich były dwa exceedy. Jeden czerwony z marynarką, a drugi zielony w stroju żaby.
- Jestem Sting, a to Rouge. - Więc w ten blond włosach ma na imię Rogue. - Możemy zostać?
Chwile myślałam. Ja nie mogłam się prawie ruszać, a oni są Smoczymi Zabójcami. Wyczułam to, są bardzo potężni
- Możecie ale bez żadnych sztuczek. - Spojrzałam na nich ostrzegawczo.
- Jasne. - Przełknął ślinę Sting i poszli po drewno. Próbowali je rozpalić ale z marnym skutkiem. Westchnęłam i otoczyłam swoją rękę ogniem. Potrafiłam manipulować swoim ognień więc się rozciągnął w stronę drzewa i się zapaliło.
- Łooo... To było odjazdowe. - Zachwycił się czerwony kot.
- Fro też tak myśli. - Kotek w stroju żaby podszedł do mnie. - Czemu się nie ruszasz?
- Spostrzegawczy z ciebie koteczek. - Powoli podniosłam rękę i go pogłaskałam. - Długa historia ale powinnam zacząć normalnie funkcjonować jutro.
- Frosch. - Odezwał się Rogue.
- Słucham?
- Nazywa się Frosch ale można do niego mówić Fro, a ten drugi to Lector.
- Ładne imiona.
Spojrzałam na czarnowłosego i zobaczyłam, że Sting śpi, a Rogue na mnie patrzy. Nie wiem czemu ale krępowało mnie to.
- Śpij. Nic ci nie zrobimy.
Chwile patrzyłam w jego oczy i zobaczyłam szczerość, więc się odwróciłam i zamknęłam oczy. Wyczuwałam w nim Ciemność, która go dosięgła i dosięgnie jeszcze bardziej i będzie go pochłaniać ale przed tym chroni go Frosch.
Nie mogłam zasnąć. Nie dlatego, że oni byli lecz przez to, że myślałam cały czas o Natsu i Star. Znowu ją zostawiłam i zostawiłam Natsu. Widziałam, że chce bym została z nim na zawsze ale nie mogłam, nie teraz, nie w tej chwili.
Natsu
- Gdzie jest Angela?!! - Wrzasnęła Star jak się obudziła. - Noo... Znowu mnie zostawiła!
Bardziej była zła niż smutna. Happy podleciał do niej i podał rybę.
- Może rybkę chcesz? - Zapytał. Star spojrzała na rybę, uśmiechnęła się i wzięła ją.
- Dziękuję. - I zjadła ją. Happy zemdlał.
- Czyżby nasz Happy się zakochał. - Zaśmiała się cicho Lucy.
- Pffff... - Usłyszałem Charle i odeszła. Jak widać nie podoba się jej to.
- Luuuubisz ją. - Lucy wykręciła językiem, drażniąc Happiego.
- Nie denerwuj mnie! I za długo wywijasz językiem! Nie potrafisz tego robić!!
Każdy miał bekę z tego. Happy chciał odlecieć ale Star chwyciła go za ogoni się uśmiechnęła.
Było fajnie. Dzień mijał spokojnie i zabawnie ale... ciągle myślałem o Angeli. Zostawiła tylko list i zniknęła. Miałem złe przeczucia, bardzo złe. Miałem wrażenie, że poszła poszukać Kaido.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz