Lucy
- Lucy no dalej. Nudzę się! - Krzyknął Natsu. 
Od świtu z nim trenuje sztuki walki. A efekt jest słaby. Wkładałam w każdy atak dużo siły, a i tak nie mogłam go powalić. Ruszyłam biegiem na niego jak odetchnęłam. Uderzyłam pięścią w powietrze. Natsu robił bez trudu uniki. Gdy moja ręka była przy jego twarzy chwycił ją i wykręcił do tyłu. 
- Au.. To boli, Natsu. - Jak tylko to powiedziałam wykręcił ją bardziej. Czułam jak staw w barku mi się przestawia. Spojrzałam na niego i zobaczyłam jak białka powoli mu czernieją. 
- Natsu. - Jęknęłam, a on zamrugał kilkakrotnie.
Puścił mnie i zatoczył do tyłu. Upadł na kolana i chwycił  za głowę. Nagle zaczął krzyczeć, rozdzierając gardło.  Ciało otoczył ogień, który się poszerzał i eksplodował. Odrzuciło  mnie do tyłu. Spojrzałam na niego . Unosił się w powietrzu, a wokół niego ogień, a raczej bańka ognia. 
Wstałam i chciałam podejść ale Star mnie zatrzymała. 
- Nie zbliżaj się. Tylko se krzywdę zrobisz, a Natsu nie będzie zadowolony. 
Zrobiłam co kazała. Schowałam się za drzewami ale nie spuszczałam z niego wzroku. Kątem oka zobaczyłam ruch. Była to Angela. Trzymała w ręce kij. Podeszła po prostu do niego i podskoczyła zdzielając go kijem w głowę z całej siły albo połowy jej. Nie mniej skutek tego był taki, że Natsu wbił się w ziemie i stracił przytomność.
- Chyba użyła więcej siły niż chciała. - Mruknęłam.
- Masz rację. Angela nie potrafi kontrolować siły za bardzo. - Na szczęście wokół Natsu nie wydzielał się już ogień więc mogłam podejść.
- Żyje? - Zapytałam podchodząc do nich.
- Kto wie. - Mruknęła Angela i trąciła go kijem po głowię. Słychać było jęk. - Żyje.
Chwyciła go i przerzuciła za ramię. Nic się więcej nie odzywała tylko ruszyła w znaną jej stronę.
- Zabieram go. Nie wiem kiedy wrócimy. Powiadom resztę. - Mówiła to i odchodziła, a do mnie nic nie docierało.
- Co?! - Krzyknęłam w końcu, a ta była już spory kawał przede mną ale i tak usłyszała.
- Nie potrafi się kontrolować. Sama widziałaś. Natsu by się obwiniał jakby zrobił komuś z was krzywdę, a teraz do zobaczenia, Lucy.
Zniknęła zanim cokolwiek powiedziałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Zabrała mi go. Spojrzałam na Star ale ta też zniknęła. Łzy naleciały mi do oczu.
Jak mogła go tak wziąć? Dlaczego?
Te pytania krążyły mi po głowię gdy biegłam do gildii powiedzieć im wszystko. Jednak gdy tam wbiegłam każdy był smutny i ponury.
- Angela...ona...Natsu.. - Nie potrafiłam tego wykrztusić. Łzy mi przeszkadzały.
- Wiemy. - Odezwała się Erza i podeszła do mnie. Przytuliła mnie i był to bardzo bolesne ale pomogło mi.
- Angela mi wszystko powiedziała. Sądzę, że to najlepszy pomysł. Natsu nauczy się kontroli i nie będzie się musiał już martwić o nas, a my o niego. Angela jest bardzo potężnym magiem i pomoże mu.
Nie mogłam w to uwierzyć. Kiedy znowu go zobaczę? Nie wiedziałam. Co dalej będzie? Też nie wiedziałam. Więc co mam robić? Usłyszałam jak kluczę się o siebie obijają. Wyciągnęłam je i ten, który dostałam błyszczał, a po chwili pojawił się mężczyzna ze skrzydłami, ogonem i łuskami na skórze.
- Raiton? A co tutaj robisz? - Zapytałam zdziwiona. Słyszałam podekscytowane głosy w gildii.
- Sam pozwoliłem sobie przejść przez bramę byś się nie męczyła. Angela prosiła mnie bym ciebie nadzorował w treningu. - Uśmiechnął się do mnie ciepło. - Jeśli nie masz nic przeciwko. - Dodał po chwili.
- Nie, nie mam. Przyda mi się pomoc. - Uśmiechnęłam się do niego ciepło. Teraz już wiem co mogę robić pod nieobecność Natsu i Angeli. - Zaczniemy od jutra.
- Dobrze. - I zniknął, a wszyscy jak jeden mąż pytali o niego.
- Dała mi go Angela. To Smoczy duch i muszę dużo trenować by w końcu móc go przywoływać.
- A jakiej magi używa? - Zapytała Levy.
- Błyskawic. - Odparłam zadowolona.
- Błyskawic? - Zapytał Laxus. Kiwnęłam głową, a on się uśmiechnął. - Hehe... jak będziesz go mogła przywołać, daj znać. Z miła chęcią się z nim zmierzę.
- Chciałabym to zobaczyć.
- Ja też.
Każdy był ożywiony tym pomysłem. Każdy chciał wiedzieć kto jest silniejszy. Atmosfera robiła się coraz lepsza, a mój humor gorszy. Każdy zachowywał się jak gdyby nigdy nic się nie stało. Jakby to, że Natsu odszedł na nie wiadomo ile nie miało znaczenia. Wyszłam tak żeby nikt nie zauważył tego i szłam spokojnie do domu.
- Chyba użyła więcej siły niż chciała. - Mruknęłam.
- Masz rację. Angela nie potrafi kontrolować siły za bardzo. - Na szczęście wokół Natsu nie wydzielał się już ogień więc mogłam podejść.
- Żyje? - Zapytałam podchodząc do nich.
- Kto wie. - Mruknęła Angela i trąciła go kijem po głowię. Słychać było jęk. - Żyje.
Chwyciła go i przerzuciła za ramię. Nic się więcej nie odzywała tylko ruszyła w znaną jej stronę.
- Zabieram go. Nie wiem kiedy wrócimy. Powiadom resztę. - Mówiła to i odchodziła, a do mnie nic nie docierało.
- Co?! - Krzyknęłam w końcu, a ta była już spory kawał przede mną ale i tak usłyszała.
- Nie potrafi się kontrolować. Sama widziałaś. Natsu by się obwiniał jakby zrobił komuś z was krzywdę, a teraz do zobaczenia, Lucy.
Zniknęła zanim cokolwiek powiedziałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Zabrała mi go. Spojrzałam na Star ale ta też zniknęła. Łzy naleciały mi do oczu.
Jak mogła go tak wziąć? Dlaczego?
Te pytania krążyły mi po głowię gdy biegłam do gildii powiedzieć im wszystko. Jednak gdy tam wbiegłam każdy był smutny i ponury.
- Angela...ona...Natsu.. - Nie potrafiłam tego wykrztusić. Łzy mi przeszkadzały.
- Wiemy. - Odezwała się Erza i podeszła do mnie. Przytuliła mnie i był to bardzo bolesne ale pomogło mi.
- Angela mi wszystko powiedziała. Sądzę, że to najlepszy pomysł. Natsu nauczy się kontroli i nie będzie się musiał już martwić o nas, a my o niego. Angela jest bardzo potężnym magiem i pomoże mu.
Nie mogłam w to uwierzyć. Kiedy znowu go zobaczę? Nie wiedziałam. Co dalej będzie? Też nie wiedziałam. Więc co mam robić? Usłyszałam jak kluczę się o siebie obijają. Wyciągnęłam je i ten, który dostałam błyszczał, a po chwili pojawił się mężczyzna ze skrzydłami, ogonem i łuskami na skórze.
- Raiton? A co tutaj robisz? - Zapytałam zdziwiona. Słyszałam podekscytowane głosy w gildii.
- Sam pozwoliłem sobie przejść przez bramę byś się nie męczyła. Angela prosiła mnie bym ciebie nadzorował w treningu. - Uśmiechnął się do mnie ciepło. - Jeśli nie masz nic przeciwko. - Dodał po chwili.
- Nie, nie mam. Przyda mi się pomoc. - Uśmiechnęłam się do niego ciepło. Teraz już wiem co mogę robić pod nieobecność Natsu i Angeli. - Zaczniemy od jutra.
- Dobrze. - I zniknął, a wszyscy jak jeden mąż pytali o niego.
- Dała mi go Angela. To Smoczy duch i muszę dużo trenować by w końcu móc go przywoływać.
- A jakiej magi używa? - Zapytała Levy.
- Błyskawic. - Odparłam zadowolona.
- Błyskawic? - Zapytał Laxus. Kiwnęłam głową, a on się uśmiechnął. - Hehe... jak będziesz go mogła przywołać, daj znać. Z miła chęcią się z nim zmierzę.
- Chciałabym to zobaczyć.
- Ja też.
Każdy był ożywiony tym pomysłem. Każdy chciał wiedzieć kto jest silniejszy. Atmosfera robiła się coraz lepsza, a mój humor gorszy. Każdy zachowywał się jak gdyby nigdy nic się nie stało. Jakby to, że Natsu odszedł na nie wiadomo ile nie miało znaczenia. Wyszłam tak żeby nikt nie zauważył tego i szłam spokojnie do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz